Ten wpis nie będzie poświęcony gotowaniu, a w całości przedstawieniu książki Ani Starmach pt. „Pyszne 25”. Książkę mam od bardzo niedawna, ale już zdążyłam wypróbować przepis na Lemon Curd (znajdziecie go tu: Lemon Curd ), domowy cukier waniliowy (który wyszedł o niebo lepszy niż te kupne) i Chili con Carne, które tak posmakowało że napewno będę je robić bardzo często.
Jest napisana przystępnym językiem, z humorem i dystansem do siebie oraz ma w sobie wiele praktycznych porad zawartych m.in. w niezbędniku umieszczonym na końcu książki. Podział na część „Na słono” (35 przepisów) i „Na słodko” (również 35 przepisów) oraz miniaturowe zdjęcia wszystkich potraw umieszczone na początku książki ułatwiają poruszanie się po niej. I co ważne - tytuł jest jak najbardziej prawdziwy - mieścimy się i w 25 minutach i 25 złotych :) Dużym atutem są również zdjęcia Piotra Bolko. Może przepisy same w sobie nie są bardzo wyszukane (często spotkałam się z takim zarzutem) ale wg mnie naprawdę warto w nią zainwestować.
Dziś po pracy miałam chwilkę żeby nieśpiesznie przejść się po rynku mojego nowego miasta, obejrzeć otoczenie i pomyśleć gdzie warto pójść. Na jednej z witryn pięknie mrugały do mnie... maliny! Pierwsze w tym sezonie! A że tak pięknie się prezentowały szkoda by było ich nie wykorzystać na jakiś pyszny deser - i oto w głowie zrodził się pomysł na szybką tartę cytrynowo-malinową.
Uwaga! W przepisie wykorzystuję już wcześniej przygotowany i schłodzony krem Lemon Curd (przepis znajdziecie tutaj)
Składniki:
- 250g mąki krupczatki
- 250g margaryny
- 2 zółtka (białka chowam do zamrażarki - przydadzą się w przyszłości)
- 100g cukru pudru
- 3 łyżki cukru z prawdziwą wanilią
- 6-7 czubatych łyżek kremu Lemon Curd
- 400g malin
- listki mięty do dekoracji
Z wszystkich składników szybko zagniatam ciasto, zawijam w folię aluminiową i chowam na ok. 1h do zamrażarki. Po tym czasie blachę do tarty smaruję masłem i uklepuję na niej ciasto. Na nie kładę kawałek papieru do pieczenia i suchą fasolę - całkiem dobrze spełnia rolę obciążnika.
Z uwag praktycznych - te blachy, które mają wyjmowany spód są wg mnie najlepsze, ale trzeba uważać żeby podczas pieczenia na spód piekarnika nie kapał z nich tłuszcz. Jeśli tak się dzieje sytuację pomoże uratować wstawiona poniżej druga blacha z nalaną do niej wodą.
Ciasto piekę w 200st. C przez 25 min, wyjmuję papier z fasolą i dopiekam jeszcze przez ok 5min.
Po wystudzeniu ciasto smaruję kremem cytrynowym i układam na nim maliny. Jeszcze kilka listków mięty z parapetowego ogródka i voilà :)
Ostatnio w prezencie od rodziców dostałam książkę Ani Starmach „Pyszne 25”, w której znalazłam ciekawy przepis - słodko-kwaśny krem cytrynowy. Zdjęcie dołączone do przepisu przedstawiało baaardzo apetyczny widok więc koniecznie musiałam spróbować swoich sił w przygotowaniu go.
Składniki na słoik średniej wielkości:
- 4 jajka
- 4 cytryny
- 100g masła
- 100g cukru
Wszystkie cytryny dokładnie umyłam. Z dwóch z nich starłam skórkę na tarce o drobnych oczkach, a z wszystkich czterech wycisnęłam sok. Do garnka wbiłam jajka i wymieszałam je rózgą dodając po trochu cukier. Następnie wlałam sok z cytryn, dodałam startą skórkę i całość dokładnie wymieszałam. Rondel podgrzewałam na małym ogniu bardzo uważając żeby masa się nie zagotowała. Gdy płyn stał się ciepły dodałam połowę masła i ciągle mieszałam. Po ok. 4 minutach gdy krem zaczął gęstnieć zmniejszyłam ogień do minimum i intensywnie mieszając podgrzewałam jeszcze przez ok. 2 minuty. Zdjęłam rondel z palnika, dodałam resztę masła i mieszałam do jego całkowitego rozpuszczenia. Krem przełożyłam do słoika i po przestudzeniu schowałam do lodówki - pod wpływem niskiej temperatury tężeje. Wyszedł palce lizać :)
Dziś rano pogoda nie nastrajała do jakiejkolwiek aktywności na świeżym powietrzu więc w głowie zrodził się plan - dobre śniadanko na ciepło, a później zakopanie się z książką pod kocykiem :) Szybki przegląd lodówki i wynik: jajka, oliwki, kapary, pomidory i szynka szwardzwaldzka. Wniosek: jajka na ciepło z piekarnika to jest to!
Składniki na śniadanie dla dwóch osób:
- 4 jajka
- 4 plasterki szynki szwardzwaldzkiej (ta z Lidla jest świetna)
- 1 pomidor
- czarne oliwki
- kapary w zalewie
- pieprz
- szczypiorek do dekoracji
Piekarnik nastawiłam na 150st. C, pomidora obrałam ze skórki i pokroiłam w kostkę a oliwki pokroiłam w ćwiartki. Do każdej z kokilek włożyłam po plasterku szynki - owijając go wokół ścianek naczynia. Do dwóch z nich na dno wsypałam oliwki ( nie przepadam za solą więc kapary i szynka to byłoby zdecydowanie za wiele) i połowę pomidora, do pozostałych kapary i drugą połowę kawałków pomidora. Wbiłam po jajku, posypałam świeżo zmielonym pieprzem i wstawiłam do piekarnika. Czas pieczenia jest w tym przypadku uzależniony od preferencji smakowych - te zestawy spędziły w piekarniku ok 12 minut :) Na koniec posypałam jedzenie posiekanym szczypiorkiem. Takie śniadanie jest idealne z ciepłym chlebem posmarowanym masłem lub bułeczkami :)